Projektory – te eleganckie pudełka światła – kiedyś były domeną sal kinowych i firmowych prezentacji. Dziś jednak możesz mieć swoje własne mini kino domowe za mniej niż koszt kolacji dla dwóch osób w przeciętnej restauracji. Jak? Polsce z pomocą przychodzi nie kto inny, jak… Biedronka. Tak, dobrze czytasz. Dyskontowa perełka nie tylko kusi świeżymi bagietkami, ale również elektroniko-gadżetami. W ostatnich tygodniach prawdziwym hitem stał się projektor Biedronka, który z miejsca trafił na celownik fanów kina domowego z ograniczonym budżetem. Ale czy warto? I co o tym sądzą klienci? Zaparz kawę i zobaczmy!
Co to za sprzęt i skąd ta cała ekscytacja?
Projektor Biedronka to niewielkie urządzenie, które pojawiło się w popularnej sieci dyskontów w ramach jednej z ofert specjalnych. Sprzęt sygnowany jest logo taniej elektroniki, ale nie daj się zwieść – kryje w sobie więcej, niż można by się spodziewać po czymś dostępnym między regałem z praniem a lodówkami na kolację. Ma wbudowany głośnik, kilka portów (HDMI, USB, AV) i możliwość odtwarzania multimediów z pendrive’a czy dysku zewnętrznego. Prosta obsługa i kompaktowa budowa czynią go idealnym kompanem weekendowych seansów filmowych prosto na ścianie salonu, a nawet na prześcieradle zawieszonym w ogrodzie (sąsiedzi będą zazdrościć).
Cena, która może zszokować (pozytywnie)
A teraz crème de la crème całej sprawy – koszt. Projektor kosztuje mniej niż 300 złotych, co w świecie multimedialnych gadżetów graniczy wręcz z magią lub… promocją w Biedronce. Nawet jeżeli nie jesteś technologicznie biegły, rzucenie kilku stówek w coś, co może zastąpić cały ekran telewizora podczas imprezy, brzmi jak deal roku. Co więcej, urządzenie często wraca na półki w ramach akcji promocyjnych, więc nie trzeba być ninja zakupów internetowych, by go dorwać.
Recenzje techniczne kontra rzeczywistość użytkownika
Jeśli szukać profesjonalnych opinii w internecie, nie trudno natknąć się na recenzje, które punktują projektor Biedronka za niską rozdzielczość (najczęściej 800×480) i ograniczoną jasność. Ale jeśli nie planujesz oglądać zawodów Formuły 1 przy pełnym południowym słońcu albo urządzać pokazu slajdów prezentacji PowerPoint dla 100-osobowej sali konferencyjnej – ten projektor spełni swoje zadanie. Użytkownicy chwalą prostotę instalacji i niezłą jakość obrazu w ciemnym pomieszczeniu. Do Netflixa, YouTube’a czy wieczornego maratonu filmowego – jak znalazł.
Co mówią klienci? Opinie bez cenzury
Oczywiście, nie byłoby poważnej recenzji bez rzut oka na komentarze klientów. A te, jak zawsze, są równie barwne, co oferta Biedronki w poniedziałkowy poranek. Jedni piszą, że to najlepszy zakup miesiąca i czysta frajda za grosze, inni stękają na wentylator chłodzący, który hałasuje jak suszarka przeciętnej teściowej. Niemniej, zdecydowana większość opowieści kończy się happy endem: dzieci wpatrzone w bajki, znajomi skupieni na projekcji horroru na działkowym grillowisku i oczywiście status bohatera każdej domowej imprezy – zapewniony.
Nie tylko technologia, to styl życia
Projektor Biedronka nie aspiruje do miana profesjonalnego sprzętu do wideomontażu czy transmisji Super Bowl w jakości 4K. Ale wpisuje się w zupełnie inną kategorię: gadżet, który za grosze zmienia zwyczajny wieczór w kino z popcornem na własnej kanapie. A do tego jest mobilny, lekki i… tani. Kupujesz go trochę z ciekawości, trochę z impulsu, a potem okazuje się, że używasz go częściej niż mikrofalówki. Projektor Biedronka to w istocie nowy sposób na domową rozrywkę – bez kabli, bez rachunków za kablówkę i bez zbędnych komplikacji.
Podsumowując: projektor z Biedronki nie jest idealny – nie pokaże ci szczegółów skóry Ryana Goslinga w scenach z bliska, nie posiada systemu Android ani rozdzielczości UHD. Ale jeśli potrzebujesz sprzętu do ludzi, na luźne wieczory, rodzinne bajkowanie czy podwórkowe kino letnie – jest to wybór co najmniej intrygujący. W końcu nie wszystko, co błyszczy, musi kosztować fortunę – czasem wystarczy odwiedzić Biedronkę. I pamiętaj: jedno kliknięcie, a światła gasną, bohaterowie pojawiają się na ekranie, a dom zmienia się w salę kinową. I to wszystko za mniej niż cztery kawy z popularnej sieci.