To pytanie pojawia się znacznie częściej, niż moglibyśmy przypuszczać – „Ile zarabiają Świadkowie Jehowy?”. Cóż, w świecie ploteczek, stereotypów i niedopowiedzianych tajemnic religijnych, kwestię zarobków łączoną z wyznaniem często serwujemy sobie przy kawie niczym odcinek ulubionego serialu. Czy Świadkowie Jehowy pławią się w pieniądzach niczym bohaterowie filmów gangsterskich? A może żyją w ubóstwie, żonglując broszurami i chrupiąc skromną kanapkę z pasztetem z tofu? Oto cała prawda – podana z humorem, ale i konkretem.
Czy Świadkowie Jehowy dostają wypłatę za głoszenie?
Zacznijmy od najbardziej palącego pytania: czy za chodzenie od drzwi do drzwi z „Przebudźcie się!” w dłoni dostaje się przelew na konto? Niestety (lub stety, w zależności od punktu widzenia) – nie. Głoszenie nie jest zatrudnieniem. Świadkowie Jehowy traktują to jako formę służby religijnej, swoistego wolontariatu duchowego. Nie dostają za to wynagrodzenia od organizacji. Mało tego – sami pokrywają koszty związane z udziałem w zjazdach, podróżami czy nawet drukiem niektórych materiałów. Taka forma zaangażowania zdecydowanie bardziej przypomina pasję niż pracę na etat. A więc jeśli ktoś marzył o wakatach typu „Misjonarz, poziom zaawansowany – 5 tys. netto, własna Biblia i auto służbowe” – sorka, nie tym razem.
Z czego utrzymują się członkowie tej wspólnoty?
„Skoro nie dostają pensji, to z czego żyją?!” – słyszymy głosy z tyłu Internetu. Odpowiedź jest bardzo przyziemna, wręcz ziemska – z normalnej pracy. Tak jest, Świadkowie Jehowy mają codzienne zawody, takie same jak większość ludzi. Pracują jako kierowcy, fryzjerzy, informatycy, nauczyciele, pielęgniarki czy piekarze. Sam wybór zawodu często dostosowują do wartości wyznawanych w religii, unikając branż związanych np. z hazardem, sprzedażą alkoholu czy broni. Co ciekawe, wielu z nich wybiera pracę na część etatu, by móc poświęcać więcej czasu na działalność religijną. Ot, taka praca z „elastycznym sumieniem”.
Ile zarabia świadek Jehowy?
A więc, ile zarabia świadek Jehowy? Tutaj nie ma jednej liczby, która podbije serca miłośników tabelek i Excela. Świadkowie Jehowy nie mają jednolitego systemu wynagrodzenia, bo – jak już wspomnieliśmy – po prostu nie są opłacani za działalność religijną. Ich zarobki zależą od miejsca zamieszkania, konkretnego zawodu, wykształcenia, a także indywidualnych priorytetów zawodowych. Można spotkać zarówno Świadka, który zarabia przeciętną krajową, jak i takiego, który prowadzi własną firmę i płaci więcej podatków niż niejeden celebryta płacący gotówką za sushi z kawiorem.
Dla tych, którzy chcą zgłębić temat głębiej (i nieco powęszyć), polecamy zerknąć tutaj: ile zarabia świadek jehowy.
Kto finansuje działalność organizacji?
Jeśli organizacja nie wypłaca wynagrodzeń, to skąd ma fundusze na całkiem efektowne konferencje, ośrodki szkoleniowe, drukarnie i działania medialne? Odpowiedź brzmi: z dobrowolnych datków swoich członków. Co ciekawe – „dobrowolne datki” to nie tylko karton po butach z napisem „na paliwo”, ale także systematyczne wsparcie finansowe, które nie jest jednak w żaden sposób wymuszane. Brak jest kolekt, kar za brak wpłat czy nachalnych próśb. Organizacja bazuje na zaufaniu swoich członków do misji i idei, które wspiera.
A może jednak ktoś tam się wzbogaca?
No dobrze, ale internauci byliby sobą, gdyby nie podejrzewali jakiegoś „układu”. Czy ktoś na górze piramidy… pardon, struktury organizacyjnej, nie żyje przypadkiem w luksusie? Tutaj pojawiają się teorie spiskowe – od prywatnych wysp, po złote wanny. Jednak żadna z tych historii nie została poparta rzetelnymi dowodami. Członkowie Ciała Kierowniczego – czyli najwyższego organu Świadków Jehowy – deklarują, że żyją w prosty sposób, mieszkając w siedzibie organizacji i otrzymując jedynie „wsparcie utrzymaniowe”. Brak tu willi z widokiem na ocean czy lamborghini w kolorze białej perły.
Podsumowując, zarobki Świadków Jehowy nie różnią się niczym od zarobków innych ludzi, poza tym, że często są mniej uzależnione od wyścigu szczurów, a bardziej dopasowane do osobistych wartości. Nie ma więc ukrytej pensji za kolportaż broszur i żadnych tajnych przelewów „od Jehowy”. Jak żyją, tak pracują – zwyczajnie, choć często bardzo lojalnie wobec swojej wiary. A więc drogi Czytelniku: jeśli pytasz „ile zarabia świadek Jehowy”, odpowiedź znajdziesz nie w egzotycznych teoriach, lecz w tej samej tabeli płac, w której jest kierowca twojego Ubera lub koleżanka z Open Space’u.